jego opowiadania, w sumie bardziej opowieści to taki przykład spontanu, ot snuje się historie mnie lub bardziej składnie, a jak się już nie chce to się ją przerywa. najbardziej dopracowane jest Monidło pierwszy jego tom( przyłożył się do tego nie pamiętam już nazwiska tego literata) a potem to już z górki...
pisałem pracę magisterską z życia i twórczości J.Himilsbacha-KRZYŻ PAŃSKI!!
To że pisałeś pracę magisterską na ten temat daje ci monopol na wystawianie opinii o twórczości Himilsbacha czy jak? Mi się jego styl podobał i uważam że miał talent. Tyle w temacie.
oczywiście że mi nie daje monopolu, a ty możesz sobie uważać co tylko sobie chcesz...
ja pisałem o swoim zdaniu na on temat, zresztą prosiłeś mnie o to.
Himilsbach był zapatrzony w Marka Hłaskę niestety do pięt mu nie sięgał i to też jest moje zdanie.
Uściślając to wpierw zarzuciłeś mi że nie wiem o czym piszę. Jak dla mnie to było słabe i aroganckie.
oczywiście, ze mu nie sięgał, gdzie Rzym, gdzie Krym...
Nie czaję tego zachwytu niektórych nad Himilsbachem. Dla mnie artystyczne niziny pod każdym względem.
A ja się z Tobą zgadzam. Bardzo lubię opowiadania Himilsbacha - są bezpretensjonalne, bliskie życia i nieupozowane.
wesz, bierzesz dyktafon i nagrywasz ludzi na ulicy
potem to przepisujesz
jaki artyzm a jaki autentyzm i nieupozowanie
no cud mniód i cola
Ok, to tylko przepraszam...
A tak bardziej na poważnie: byłbyś skłonny dać mi do przeczytania wspomnianą wyżej pracę magisterską?
nie bardzo, bo nie mam pojęcia gdzie ją mam.
ale naprawdę to nic ciekawego, ot praca krytyczno - literacka
jest parę książek o Himilsbachu zachęcam do ich lektury
kiedy ja pisałem swoją pracę nie było niczego....
W tym sęk, że pozycje które czytałem, skupiały się raczej na życiorysie Himilsbacha, a jego twórczość literacka traktowana była bardzo powierzchownie.
Jak gdzieś znajdę to dam znać., ale to może trochę potrfać... Lepiej jednak czytać Himilsbaha niż czytać o jego pisarstwie. Kiedy pisałem swoją pracę zrozumiałem czemu nie napisano o nim prac krytyczno literackich. Powód jest jeden, nie ma niestety o czym pisać, ot facesjonista gawędziarz, który b. często nie ma pojęcia do czego zmierza, ot opowiada czasami b. haotycznie, to znów schematycznie. Dla mnie literatura b. niskiej próby jeśli wogóle. Znacznie lepiej wypada kiedy współpracuje z kimś scenariuszowo wtedy powstają arcydziełka...